Sokół Popów - UKS Lipiny 1-0 (0-0)
Skład UKS Lipiny
Zdjęcia
Oceny zawodników
Sprawozdanie z meczu po kliknięciu w "więcej".
Mecz z Sokołem Popów miał być dla nas doskonałą szansą na zdobycie pierwszych punktów
wyjazdowych. Przeciwnik wydawał się być w naszym zasięgu, tym bardziej, że z dorobkiem jednego punktu zajmował ostatnie miejsce w tabeli. Po przyjeździe do Popowa negatywne
wrażenie wywołał na nas stan boiska gospodarzy. Z drugiej strony warunki dla
obu drużyn były jednakowe i nikt po meczu nie zrzucał winy na murawę.
Początek zawodów to okres przewagi drużyny gospodarzy. Na
szczęście świetnie dysponowany tego dnia był Krzysiek Ciesielski, który już w 2
minucie obronił w sytuacji sam na sam. Po około 10 minutach włączyliśmy się do
gry i wtedy też mieliśmy pierwsze sytuacje do zdobycia gola po strzałach Bartka
Majchrzaka i chwile później Michała Pelca, dla którego był to debiut w drużynie.
Pomimo, że staraliśmy się prowadzić wyrównaną walkę, to jednak gospodarze stwarzali
groźniejsze sytuacje. Całe szczęście, że nie skończyły się bramką, choć niektóre
akcje Sokoła doprowadzały kibiców i ławkę rezerwowych Lipin do palpitacji
serca. W naszej drużynie brakowało w tym okresie gry przede dokładnego, ostatniego
podania otwierającego partnerowi drogę do bramki.
Początek drugiej połowy to już chyba tradycyjnie brak należytej
koncentracji naszego zespołu. W 47 minucie gry straciliśmy bramkę, ale zawodnik
gospodarzy przy przyjęciu piłki pomógł sobie ręką, co wyłapał dobrze sędziujący tego
dnia arbiter. Ta sytuacja zadziałała na nas mobilizująco i od tego momentu
nasza gra zaczęła wyglądać lepiej. Przede wszystkim zaczęliśmy stwarzać
sytuacje podbramkowe. W 49 minucie rajd Jarka Kawczyńskiego, wrzutka w pole
karne i strzał Łukasza Kapy, który niestety został obroniony przez bramkarza
gospodarzy. W 53 minucie potężnym uderzeniem
popisał się Romek Rosiak, ale piłka wylądowała na poprzeczce. Popowianie jednak
również nie składali broni. W 60 minucie rzut wolny przed linią pola karnego
naszego zespołu wykonywał zawodnik z Popowa, strzelił bardzo precyzyjnie w sam
narożnik bramki, ale kolejną doskonałą interwencją popisał się Krzysiek
Ciesielski, wybijając piłkę na rzut rożny. Gospodarze chwilę później wznowili
grę dośrodkowaniem, zamieszanie w polu karnym wykorzystał jeden z ich zawodników
i strzelił z bliskiej odległości. Radość w ekipie przeciwnika, a u nas smutek i
przygnębienie. Straciliśmy głupiego gola, choć z przebiegu gry II połowy nie
zasługiwaliśmy na to. Mieliśmy jednak jeszcze dużo czasu, więc próbowaliśmy zmienić
wynik. Niestety stracona bramka spowodowała, że do naszej gry wkradło się dużo zdenerwowania
i odbiło się to na precyzji zagrań. W 69 minucie rajd lewą stroną boiska przeprowadził
Marek Borecki, jednak zamiast dośrodkowania wyszedł mu strzał, który na rzut
rożny sparował bramkarz. Dwie minuty później doskonała okazja na wyrównanie. Wykonywaliśmy
rzut wolny, Bartek Majrzchrzak zdecydował się podać piłkę do Łukasza Kapy, ten uderzył,
piłka odbiła się jeszcze w polu karnym od Łukasza Kolasy, ale minimalnie minęła
słupek bramki gospodarzy. W ostatnich minutach warte odnotowania są jeszcze
strzały Romka Rosiaka i Artura Makucha, jednak piłka w obu sytuacjach wylądowała
nad poprzeczką.
Muszę
przyznać, że zabolała nas ta porażka i to o wiele bardziej niż poprzednie. Na
boisku w Popowie drużyna zostawiła dużo zdrowia i chęci, niestety nie udało się. Za tydzień jednak
kolejna szansa na przerwanie złej passy. Do Lipin przyjeżdża drużyna Startu
Szczawin i już teraz musimy odciąć się od poprzednich meczy i skupić wyłącznie
na tym, by pokonać najbliższego przeciwnika. Jestem pewny, że nas na to stać.
Sprawozdanie na podstawie zapisów RafałaBoro - Sławek Rzetecki